Ciężarówki wodorowe zrewolucjonizują transport drogowy?

ciężarówki wodorowe

Trwa wyścig o to, która technologia wyprze silniki spalinowe z samochodów ciężarowych. Czy jego zwycięzcą okaże się wodór?

Transport odpowiada za ok. 25% emisji dwutlenku węgla w Unii Europejskiej (dane Europejskiej Agencja Środowiska za 2019 rok). Samochody ciężarowe mają udział 27,1% w emisji całego transportu. Łatwo więc policzyć, że transport drogowy towarów odpowiada za prawie 7% całej emisji CO2 wspólnoty europejskiej. 

Co równie istotne, transport jest jedynym sektorem gospodarki UE, gdzie emisja gazów cieplarnianych wzrosła od 1990 roku (do 2019 roku o ponad 1/3). Nic więc dziwnego, że szuka się rozwiązań, by stał się on bardziej zielony. 

Wciąż najwięcej mówi się w tym kontekście o pojazdach elektrycznych, ale droga do ich upowszechnienia jest jeszcze bardzo daleka (o czym pisaliśmy zresztą niedawno nieco bardziej szczegółowo na naszym blogu). 

A MOŻE RECEPTĄ OKAŻE SIĘ WODÓR?

Nieco mniejsze społeczne zainteresowanie towarzyszy rozwojowi technologii wodorowej. Trzeba jednak powiedzieć, że w branży samochodów ciężarowych ma ona dosyć liczne gron o zwolenników. 

Jak działa ciężarówką napędzana wodorem? W ruch wprawia ją… silnik elektryczny. Gdy zastanawiamy się, czy przyszłością będą auta elektryczne, czy na wodór, to tak naprawdę myślimy o tym, jaki rodzaj ciężarówek elektrycznych będzie w przyszłości dominował.

Ale zacznijmy od początku. Wodór znajdujący się w zbiorniku samochodu ciężarowego trafia do ogniw, gdzie wskutek reakcji chemicznej przekształca się w wodę i generuje energię elektryczną wykorzystywaną przez silnik. I tyle. Nieszkodliwą wodę można uwalniać na bieżąco na drogę, a prąd wykorzystywać do dalszej jazdy. Jeśli dodamy do tego, że już teraz ciężarówki wodorowe są w stanie na jednym baku przejechać nawet pół tysiąca kilometrów, technologia ta wydaje się naprawdę obiecująca.

JAKIE SĄ WADY CIĘŻARÓWEK WODOROWYCH?

Zasadniczą wadą są tu oczywiście koszty. Wodór wytwarzany jest w procesie elektrolizy do którego, w pewnym uproszczeniu, potrzeba wody oraz energii elektrycznej. Dużo wody (nawet 13 kg do wyprodukowania 1 kg wodoru) oraz jeszcze więcej prądu. Im droższy prąd, tym droższy wodór i tym mniej konkurencyjna staje się ta technologia.

Co prawda eksperci przewidują, że dzięki wykorzystaniu OZE hydroliza wodoru będzie stawać coraz tańsza, na razie jednak wciąż mówimy o drogiej i najczęściej opartej jednak na „brudnej” energii procedurze.

Problemem jest też dostępność stacji wodorowych. Jeśli pojazdy wodorowe mają się upowszechnić, to trzeba zbudować niezbędną ku temu infrastrukturę. Jest to z pewnością łatwiejsze niż budowa sieci szybkich stacji ładowania (co wymagałoby szeroko zakrojonych inwestycji w całą infrastrukturę przesyłową prądu), ale wciąż wymaga czasu i pieniędzy.

Naukowcy z ETH Zurich opublikowali niedawno w Proceedings of the National Academy of Sciences symulację tego jakie zmiany zajdą we flocie samochodów ciężarowych przed 2035 rokiem. Badania pokazują, że o ile wśród pojazdów lekkich znaczenie elektryków i aut wodorowych będzie wyraźnie rosło, o tyle wśród najcięższych aut nadal stanowić będą one raczej ciekawostkę, niż popularne rozwiązanie

Chcesz korzystać z zielonego transportu? Odwiedź stronę projektu LogisTech Green Investments, w którym bierzemy udział

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.